
dziwna przypadłość ludzi słuchających muzyki nr23: konieczność tytułowania wykonawców. wiecie, ktoś musi zawsze być "królem rocka", któraś piosenkareczka musi być "księżniczką popu" itd. jestem to jednak w stanie znieść, żeby nie było. zwłaszcza kiedy taki tytuł, wręcz staje się pseudonimem wykonwacy. wiadomo od razu o kim mowa, gdy ktoś wspomina o "królu rock and rolla". wiadomo od razu o kim mowa, gdy mówi się o "królowej soulu". nie o Dianie Ross, nie o Chace (tak sie odmienia "Chaka"?) Khan, nie o Ninie Simone
Aretha Franklin. Królowa Soulu. Kojarzona przez każdego, choćby ze względu na piosenkę "Respect". "Rock Steady" (z albumu "Young, Gifted And Black") to również obowiązkowa pozycja wszystkich kompilacji jej największych przebojów, do tego źródło jednego z najpopularniejszych breaków w muzyce następnego pokolenia
Aretha Franklin - Rock Steady (1971)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz