niedziela, 27 marca 2011

cheryl lynn - nothing you say

zastój się zrobił, tak więc oto szybki taktyczny post na przypomnienie o sobie... i oczywiście na przypomnienie kolejnego artysty. Cheryl dla wielu zapewne jest autorką jednego przeboju, ewentualnie jednego albumu - mówię o mega znanym "Got To be Real" i o krążku zatytułowanym imieniem i nazwiskiem piosenkarki. numer przedstawiania nie wymaga, a albumu jak nie znacie to gorąco polecam sprawdzić. kawał funkującego rhythm and bluesa dopasowujący się do obrastającej w popularność wtedy muzyki disco. prezentuję numer z tejże debiutanckiej płyty, inny niż ten który każdy zna. numer, który osobiście uznałem za najciekawszy moment tego materiału. to na tyle na razie i nie obiecuję szybko kolejnego wpisu. ale jednocześnie nie wykluczam, rozumicie

Cheryl Lynn - Nothing You Say (1978)

niedziela, 20 marca 2011

nate dogg - bag o'weed

15 marca odszedł od nas Nate Dogg, legenda g-funku.. kto go znał i cenił jego utwory i refreny w rapowych numerach, już i tak wie o tej wielkiej stracie. notka na moim blogu jednak musi być obecna, gdyż jego wokal był mi bliski od samych początków miłości do czarnej muzyki. niepowtarzalny głos, mnóstwo niezapomnianych kolaboracji, do tego lekko niedoceniona solowa kariera, pełna luzackich utworów o hedonistycznym, lecz nie zawadzającym nikomu stylu życia. oprócz tego niezły dowcipniś, kto widział odcinek amerykańskiego "Najsłabszego Ogniwa" z hiphopowcami, ten wie. niby od dawna wiedzieliśmy o jego udarach, słabym i uniemożliwiającym prawie powrót do muzyki stanie, lecz nie przeszkodziło mi to w przeżyciu szoku parę dni temu na myśl, że go nie ma i teraz już na pewno nigdy więcej nie usłyszymy tego głosu. specjalnie dla tych, którzy tutaj zaglądają i nie siedzą w hip hopie za dobrze - numer "Bag O'Weed" z dwupłytowego wydawnictwa "G-Funk Classics",  będący esencją muzyki Nate'a w pigułce

poniedziałek, 14 marca 2011

stevie wonder - light my fire

Stevie zawsze mile jest widziany na moim blogu, więc oto znowu się pojawia. trochę w związku z moim najnowszym zakupem winylowym - dorwałem na aukcji ostatnio album "My Cherie Amour". album zawierający oczywiście utwór o tym samym tytule, będący jednym z pierwszych mega przebojów artysty i zwiastunem rewolucji w jego muzyce, która zaowocowała serią klasycznych wydawnictw, z moim ukochanym "Songs In The Key Of Life" na czele. ale wróćmy do mojego nabytku nowego, bo to też wart uwagi materiał. nagraniem z tej płyty, które może zainteresować Was, jest cover "Light My Fire" - nie trzeba chyba pisać czyjego autorstwa oryginalnie. uwielbiam pierwotną wersję i ten cover (czy może raczej radosna, funkująca reinterpretacja) się nie umywa. no ale swoje walory ma, jest odjechany na swój sposób i dlatego właśnie go prezentuję

sobota, 12 marca 2011

full force - unselfish lover

ale zawiódł mnie wczoraj ten Grandmaster Flash, mówię Wam. nic ciekawego nie zagrał, dużo nieciekawego (bo każdym znanego) zagrał. ja głupi liczyłem na podróż w głębiny lat osiemdziesiątych, poznawanie nieznanych mi wcześniej utworów, usłyszenie tych mi znanych w warunkach klubowych, nic z tych rzeczy. trudno, zostaje mi dalej poszukiwać samemu tego co dobre. dzisiaj na tapetę poszło Full Force - grupa r&b z oldschool rapowymi fundamentami. w przeciwieństwie do nazwy zespołu nie mam pełnej siły i nie chce mi się rozpisywać dzisiaj, tak mnie ten GMF osłabił. oto jeden z utworów zespołu z debiutanckiego albumu, oparty na bardzo znanym breaku, bo każdy chyba słynne bębny z "The Big Beat" zna i kocha

Full Force - Unselfish Lover (1985)

czwartek, 10 marca 2011

grandmaster flash & the furious five - scorpio

im bardziej zagłębiam się w otchłanie nieznanych mi przez długie lata gatunków muzycznych, tym mniej istotny staje się dla mnie w jakiś sposób hip hop, na którym generalnie to się wychowałem. łapię się zatem różnych sposobów, by kompletnie od niego nie odpłynąć, stąd jutro obecny będę na występie legendarnego Grandmastera Flasha w warszawskim Butiklubie. ciekaw jestem, jak tam będzie nam grał, czy razem z nim wystąpią rapujący dziadkowie The Furious Five wykonujący "The Message"... będę przede wszystkim zadowolony z samego faktu pojawienia się tam i oddania hołdu jednemu z pionierów hip hopu. śpieszmy się doceniać tych co to zapoczątkowali gatunek i róbmy to w każdej chwili, nie przypominajmy sobie o Kool Hercu dopiero w momencie gdy dowiadujemy się o jego ciężkim stanie zdrowia. tym bardziej, że to są to także bardzo ważne osiągnięcia muzyki lat osiemdziesiątych. poniżej oczywiście download, utwór z tego samego klasycznego albumu, na którym wytłoczone zostało wspomniane "The Message"

niedziela, 6 marca 2011

mfsb - t.s.o.p. (the sound of philadelphia)

 
dzisiaj ponownie Philly. Sweet Philly. "T.S.O.P. (The Sound Of Philadelphia)" to następny, mocno klasyczny, filadelfijski utwór, który zasłynął jako czołówka "Soul Train" - kultowego programu telewizyjnego, który przez 35 lat istnienia rozsławiał w Stanach Zjednoczonych r&b, funk, soul, później i hip hop. programu już od paru lat nie ma (za to wciąż organizowane są Soul Train Music Awards), no ale nie będziemy rozpaczać - muzyka soul swoje najlepsze czasy na pewno ma za sobą, a dostępne archiwalne materiały i tak już stanowią biblię czarnej muzyki. no dobra, ale czym jest zatem MFSB? to skrót od "Mother Father Sister Brother" - nazwa kolektywu zrzeszającego muzyków, którzy przez lata produkowali i wspierali tamtejszą scenę. The O'Jays, The Stylistics, The Blue Notes... można tak sobie wymieniać wszystkie filadelfijskie grupy, które sponsorowane były przez literki M, F, S, oraz B

piątek, 4 marca 2011

the stylistics - people make the world go round

obiecałem odlot z L.A.X., no to mamy odlot. a dokąd? do Sweet Philly - poznajcie kolejne kluczowe postaci dla sceny filadelfijskiego soulu. osoby zwane stylistami nie muszą nam się kojarzyć z oszołomami i oszołomeckami wmawiającymi nam w porannej telewizorni, jak się ubierać w ostatnie dni karnawału, ale mogą się kojarzyć ze znacznie głębszą, bo muzyczną, elegancją. wybrałem mniej przebojowy numer z debiutu zespołu (bo tym przebojowym było na przykład "You Are Everything") ale też znany i mocno reprezentatywny dla grupy, dla nurtu, dla miasta, co jest podobno zawsze słoneczne. wokalista Stylistów - Russel Thomphins Jr - swoim charakterystycznym falsetem opowiada o życiowych paradoksach składających się na obraz otaczającej nas rzeczywistości, a także przepowiada niedawną mizerię na Wall Street. a to cwaniak. no i znakomita oprawa muzyczna, długo po zakończeniu wokalu trzymająca nas w hipnozie. polecam wyjątkowo, arcydzieło soulu z lat siedemdziesiątych

wtorek, 1 marca 2011

war - low rider

zostajemy dalej w Kalifornii, bo póki zima nie ustępuje, to nie chcę mi się stamtąd ruszać (a w sumie trochę już dała mi spokój dzisiaj). tyle, ze War to zdecydowanie bardziej znany zespół reprezentujący Złoty Stan. numer, który zamieszczam też nie należy do zapomnianych - "Low Rider" stał się nie tylko najbardziej znanym singlem Wojaków, ale też najprawdziwszą klasyką muzyki do samochodu. utwór, stanowiący charakterystyczny dla zespołu miks funku i brzmień latynoamerykańskich, stał się hymnem miłośników amerykańskich krążkowników ulic z zainstalowanymi hydraulicznymi zawieszeniami. i jest nim do dziś, mimo sporej eksploatacji tematu w latach dziewięćdziesiątych, w erze g-funku. utwór często samplowany przez hiphopowców, tak jak w sumie wiele innych hitów grupy War