niedziela, 20 marca 2011

nate dogg - bag o'weed

15 marca odszedł od nas Nate Dogg, legenda g-funku.. kto go znał i cenił jego utwory i refreny w rapowych numerach, już i tak wie o tej wielkiej stracie. notka na moim blogu jednak musi być obecna, gdyż jego wokal był mi bliski od samych początków miłości do czarnej muzyki. niepowtarzalny głos, mnóstwo niezapomnianych kolaboracji, do tego lekko niedoceniona solowa kariera, pełna luzackich utworów o hedonistycznym, lecz nie zawadzającym nikomu stylu życia. oprócz tego niezły dowcipniś, kto widział odcinek amerykańskiego "Najsłabszego Ogniwa" z hiphopowcami, ten wie. niby od dawna wiedzieliśmy o jego udarach, słabym i uniemożliwiającym prawie powrót do muzyki stanie, lecz nie przeszkodziło mi to w przeżyciu szoku parę dni temu na myśl, że go nie ma i teraz już na pewno nigdy więcej nie usłyszymy tego głosu. specjalnie dla tych, którzy tutaj zaglądają i nie siedzą w hip hopie za dobrze - numer "Bag O'Weed" z dwupłytowego wydawnictwa "G-Funk Classics",  będący esencją muzyki Nate'a w pigułce

1 komentarz:

  1. Obojętna dla mnie była śmierć Guru, Dilli czy jakiegoś tam Proofa. Za to odejście Nate'a może nie zasmuciło, ale jakoś tak dziwnie na mnie zadziałało. Człowiek się spodziewa, że niektórzy zawsze będą po prostu.

    OdpowiedzUsuń