sobota, 13 listopada 2010

the chi-lites - the coldest days of my life

ciepłe brzmienie chicagowskiego soulu czasem potrafi być lodowate i to nie tylko za sprawą Jerry'ego "Icemana" Butlera z The Impressions. jeśli uważacie, że któryś z Waszych ulubionych wykonawców potrafi przerobić wasze wnętrzności na mrożonki, przy utworze "The Coldest Days Of My Life" dopiero odczujecie temperaturę zera bezwzględnego. minus dwieście siedemdziesiąt trzy stopnie Celcjusza, wiecie o czym mówię. w najbliższym czasie będę zmuszony wrzucić jakiś inny utwór The Chi-Lites, by nie robić z nich takich stone cold gości, a warto ich twórczość znać również z bardziej radosnej strony. ale omawiany utwór jest na tyle niezwykły, że taki repertuar grupy Eugene'a Recorda chcę sprzedać w pierwszej kolejności

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz