wtorek, 18 maja 2010

Nas & Damian Marley - Distant Relatives (recenzja)

Nas i Damian Marley to duet, który już pięć lat temu singlem "Road To Zion" pokazał, jaki tkwi w nim potencjał. nikt jednak wtedy ani później poważnie nie myślał o ewentualności powstania ich wspólnego albumu, nie małą radość sprawiły na początku zeszłego roku oficjalne informacje o pracach nad "Odłegłymi Krewnymi". myślę, że nie muszę tego mówić nikomu kto siedzi i w hip hopie i w reggae. bądź co bądź doczekałem się krążka duetu, nareszcie
praktycznie jedyne moje istotne zastrzeżenie wobec krążka związane jest ze stwierdzeniem "krążek duetu" akapit wyżej. album zdecydowanie powinien być sygnowany "Damian Marley feat. Nas". spodziewałem się usłyszeć muzyczny kompromis między jednym a drugim światem (tak jak wyszło to znakomicie w singlowym "As We Enter"), usłyszałem Nasa dostosowującego się do warunków narzuconych przez Damiana. muzyczna strona albumu to brzmienie może nie do końca w konwencji reggae/raggamuffin, ale zdecydowanie bliższe "wyznaniom" Jamajczyka, niż Nowojorczyka. dużo żywych instrumentów, wpadających w ucho melodii, detali nawiązujących do tematyki tekstów, a także romansów z syntetycznymi dźwiękami. podsumowując, Nas ma chyba pierwszy raz od debiutu niemal perfekcyjny produkcyjnie album
Damian wiedzie również prym na mikrofonie. nie chodzi tu nawet o procentowy udział muzyków w projekcie (który waha się między "pół na pół", a praktyczną dominacją Jamajczyka), to jak śpiewa, jak nawija potwierdza, że reggae to rodzinny biznes Marleyów i mało kto temu może zaprzeczyć. Nasir Jones wypada tu jako skromniejszy kolega, robiący dopowiedzenia do tego co zaśpiewał syn Boba Marleya. nie mówię że nie robi w ogóle dobrego wrażenia (zwrotka w "Patience"!), ale wielokrotność przesłuchów przeprowadzonych w celu samego zapamiętania czegokolwiek mocnego ze zwrotek rapera o czymś świadczy. i nie ukrywam że Nas przejmujący się sytuacją w Afryce nie do końca przekonuje, wolę go zajmującego się bardziej przyziemnymi dla niego sprawami, tak jak na ostatniej solówce choćby
jednak abstrahując od tego czyj bardziej to jest album, co kierowało twórcami, czegokolwiek innego w tym tonie, muszę przyznać, że "Distant Relatives" to naprawdę solidna produkcja. jeden z najlepszych mainstreamowych albumów tego roku. gdyby był bardziej "Nas & Damian Marley", powiedziałbym też, że najlepszy rapowy krążek w 2010
8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz