środa, 8 września 2010

black merda - cynthy-ruth

funk + rock, czyli jedno z moich ulubionych połączeń ostatnio. zawsze z chęcią zabieram się za sprawdzanie albumów artystów deklarujących się jako wykonawcy obu tych gatunków. Black Merda (muzykom koniecznie zależało na nazwie ze słowem "murder" i tylko w ten sposób dało się przebrnąć bez nieprzyjemności) bardziej fuzję akcentuje na rock, ale co tam, polecam każdemu ich dwualbumową dyskografię. tak wyszło, że nie przyjęła się ich twórczość, konkurencję mieli konkretną, promocja była niekonkretna, pokłócili się chłopaki i koniec. w 2005 wyszła kompilacja "The Folks From Mother's Mixer", która była po prostu reedycją ich dwóch albumów na jednym krążku. dzięki tej składance i dzięki rosnącemu ostatnimi laty zainteresowaniu czarnym rockiem, o Black Merda zrobiło się chyba głośniej, niż kiedy faktycznie działali. nawet zaczęli się odgrażać powrotem na scene. nie wiem co z tego wyszło, ale zapraszam do odsłuchu "Cynthy-Ruth", samplowanego niedawno przez Kanye Westa dla śmiesznie rapujących po angielsku Japończyków (Teriyaki Boyz chyba)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz